sobota, 31 marca 2018

Lekcja martwej mowy - Paweł Jaszczuk (2/2018)



Hej!


Wracam do Was dzisiaj po dłuższej przerwie z nową energią i chęcią do czytania! :D Mam dla Was recenzję Lekcji martwej mowy Pawła Jaszczuka.





Zarys fabuły:

Lata 60. XX wieku. Były dziennikarz, docent Jakub Stern dostał zaproszenie do Lwowa, miasta swojej młodości. Dostała je również Wilga De Brie, jego dawna bardzo bliska koleżanka.


Opinia:


Mamy tutaj Lwów w latach 60. Fajny klimat to jedyna dobra cecha tej książki. To nie będzie pochlebna recenzja. Lekcja martwej mowy to tom 5 z cyklu o Jakubie Sternie. Bałam się, że dostanę książkę wyrwaną całkowicie z kontekstu. Jak widać słusznie. Zupełnie nie czułam się „związana” z tą historią. Może gdybym zaczęła czytać o Sternie od początku -MOŻE byłoby lepiej.


„Jak co roku tuż przed pierwszomajowym świętem 
partia nakazała rzucić do wszystkich sklepów spożywczych 
w kraju zapasy wędlin, kawy, a nawet rzadko widywanych 
bananów i cytrusów, które przypłynęły z Kuby rządzonej 
przez „camarada” Fidela Castro”


Ale było bardzo źle. Dawno nie czytałam tak złej książki. Nie wciągnęła mnie, była nudna jak flaki z olejem. Fabuła nie trzymała się kupy. Wiele dygresji zbijało z tropu, działo się za dużo rzeczy zupełnie ze sobą nie związanych ciągiem przyczynowo skutkowym. Jedyną rzeczą, która mi się spodobała była opowieść Sterna o okresie rozpoczęcia II wojny światowej z perspektywy dziennikarza z Lwowa, czyli zwykłego człowieka. I to by było na tyle.



„Stukały podkłady, piszczały hamulce, pociąg zwalniał.
Dojechali do Brześcia. Podróżnych czekały teraz 
wielogodzinna odprawa i postój związany z wymianą 
wózków wagonów kolejowych. Zapuszczali się
 w bezkres imperium sowieckiego, gdzie wszystko, 
nawet szyny kolejowe, miało swój słuszny wymiar.


Podobno jest to political fiction. Po obejrzeniu serialu House of cards stwierdzam, iż ta książka nie jest political fiction. Albo jest, ale na bardzo słabym poziomie. Powieść szpiegowska też to nie była. Były porwania i nic ciekawszego. Historia zupełnie bez wyrazu, a jak wiecie, mało jest książek które oceniam jako złe. Tutaj nie będę owijać w bawełnę – nie czytajcie tego. Jeszcze nigdy nie czułam, że czytanie tej książki marnuje mój czas i mogłabym go spożytkować na czytanie lepszych książek np. Kinga.


Ocena: 3/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina 😊


Mon.