Hej!
Wracam do Was dzisiaj po dłuższej przerwie z nową
energią i chęcią do czytania! :D Mam dla Was recenzję Lekcji martwej mowy Pawła Jaszczuka.
Zarys fabuły:
Lata 60. XX wieku. Były dziennikarz, docent Jakub Stern dostał zaproszenie do
Lwowa, miasta swojej młodości. Dostała je również Wilga De Brie, jego dawna
bardzo bliska koleżanka.
Opinia:
Mamy tutaj Lwów w latach 60. Fajny klimat to jedyna dobra
cecha tej książki. To nie będzie pochlebna recenzja. Lekcja martwej mowy to tom 5 z cyklu o Jakubie Sternie. Bałam się,
że dostanę książkę wyrwaną całkowicie z kontekstu. Jak widać słusznie. Zupełnie
nie czułam się „związana” z tą historią. Może gdybym zaczęła czytać o Sternie
od początku -MOŻE byłoby lepiej.
„Jak co roku tuż przed
pierwszomajowym świętem
partia nakazała rzucić do wszystkich sklepów
spożywczych
w kraju zapasy wędlin, kawy, a nawet rzadko widywanych
bananów i
cytrusów, które przypłynęły z Kuby rządzonej
przez „camarada” Fidela Castro”
Ale było bardzo źle. Dawno nie czytałam tak złej książki.
Nie wciągnęła mnie, była nudna jak flaki z olejem. Fabuła nie trzymała się
kupy. Wiele dygresji zbijało z tropu, działo się za dużo rzeczy zupełnie ze
sobą nie związanych ciągiem przyczynowo skutkowym. Jedyną rzeczą, która mi się
spodobała była opowieść Sterna o okresie rozpoczęcia II wojny światowej z
perspektywy dziennikarza z Lwowa, czyli zwykłego człowieka. I to by było na
tyle.
„Stukały podkłady,
piszczały hamulce, pociąg zwalniał.
Dojechali do Brześcia. Podróżnych czekały
teraz
wielogodzinna odprawa i postój związany z wymianą
wózków wagonów
kolejowych. Zapuszczali się
w bezkres imperium sowieckiego, gdzie wszystko,
nawet szyny kolejowe, miało swój słuszny wymiar.
Podobno jest to political fiction. Po obejrzeniu serialu House of cards stwierdzam, iż ta książka
nie jest political fiction. Albo jest, ale na bardzo słabym poziomie. Powieść
szpiegowska też to nie była. Były porwania i nic ciekawszego. Historia zupełnie
bez wyrazu, a jak wiecie, mało jest książek które oceniam jako złe. Tutaj nie
będę owijać w bawełnę – nie czytajcie tego. Jeszcze nigdy nie czułam, że
czytanie tej książki marnuje mój czas i mogłabym go spożytkować na czytanie
lepszych książek np. Kinga.
Ocena: 3/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Szara
Godzina 😊
Mon.