środa, 30 sierpnia 2017

Angielka - Katherine Webb (29/2017)




Hej!


Powiem Wam szczerze, bardzo dziwna opowieść. Podobała mi się i mi się nie podobała. W sumie nie wiem co myśleć. Pierwszy raz tak mam... Chociaż może nie pierwszy... A mowa tu o Angielce Katherine Webb.





Zarys fabuły:

Joan Seabrook jest archeolożką. W 1958 roku tytułowa Angielka wraz ze swoim narzeczonym przyjeżdża do Maskatu. Tutaj poznaje starszą panią, swoją idolkę, odkrywczynię - Maude Vickery. Więź między kobietami szybko się zacieśnia i Joan dostaje trudne zadanie od Maude. Jeszcze nie wie, że może to wywrócić jej życie do góry nogami. Rodzinne tajemnice, żar pustyni, dziwna staruszka, spełnianie marzeń, zdrady - to wszystko znajdziecie w tej książce.



"-Panno Seabrook, jest pani 
zwykłą turystką. Nikim więcej."


Opinia:

Przede wszystkim kupiłam tę książkę, gdyż myślałam, że jak bohaterką jest pani archeolog to może pojedzie na jakieś wykopaliska. Że na przykład odkryje coś, czego nie powinna i miejscowa ludność będzie ją gonić z siekierami albo dzidami. No cokolwiek! A tu nie. Joan jest panią archeolog i na tym się kończy. W każdym razie robi różne rzeczy, ale nie kopie.



" - Nikt nie jest bezradny, jeśli sam tak postanowi (...).
- Ale skoro nasza ścieżka została już wytyczona...
- To nie znaczy, że możemy z nią iść z zawiązanymi oczami (...)"



Muszę przyznać, że opisy natury są w tej książce genialne. Jak Wam będzie zimno w zimę to weźcie do ręki tę książkę - na pewno Was ogrzeje. Suchość, skwar, pustynia. Jednocześnie opisy są też minusem. W pewnych momentach robi się z tego pustynne Nad Niemnem, a ja rozwlekłych opisów nie lubię.


Czy w tej książce jest akcja? No jakby to powiedzieć... Nie wyczułam 😀Wątek obyczajowy ogólnie rozwlekły, przegadany, co kilka stron autorka powtarza to co bohaterka myśli i czuje (a uwierzcie, że te myśli się zbytnio nie zmieniają).



"Prawdziwymi przeszkodami są tylko mury i kajdany.
Resztę pokonasz, jeśli tylko zechcesz."



Jedyne, co mi się podobało na 100% w tej książce to skoki czasowe co rozdział. Jeden rozdział o Joan, a drugi to historia jeszcze młodej, rządnej przygód Maude. Fajny zabieg, gdyż czasem nawet chciałam przeskakiwać rozdziały, żeby się dowiedzieć co tam z tą Maude było. Opowieść o Maude bardzo fajna, dobitna, budzi emocje w czytelniku. Joan to ciepłe kluchy, nic ciekawego.



Ocena: 6/10


Szczerze mówiąc męczyłam się z tą książką jak mało kiedy. Może przy 2 tomie Szklanego tronu było mi podobnie. Książki ogólnie za bardzo nie polecam, chyba, że uwielbiacie powieści obyczajowe - wtedy jest to coś dla Was. I tutaj Was wystrzegam przed kupowaniem czegoś, bo ktoś to polecił, więc i ja spróbuję. Anita na swoim kanale bardzo polecała Angielkę, że się dzieje, że jej klimaty, że ten Oman. Miałam inne wyobrażenia na temat tej książki. Raczej myślałam, że dostanę Indianę Jones w spódnicy. Z drugiej jednak strony - jeśli nie weźmiecie książki do ręki, to się nie przekonacie. I tutaj jestem w kropce...



A Wy, czytaliście Angielkę? Jakie opinie? Piszcie!


Mon.


środa, 16 sierpnia 2017

[PRZEDPREMIEROWO] Zaklinacz ognia - Cinda Williams Chima (28/2017)



Hej!


Dzisiaj na blogu moja pierwsza przedpremierowa recenzja. Powiem Wam, jak na razie udają mi się współprace, bo jeszcze nic słabego do recenzji nie dostałam. Co sądzę o Zaklinaczu ognia i dlaczego myślę inaczej niż inni?






Zarys fabuły:


Adrian, syn Wielkiego Maga zostaje napadnięty w ciemnej uliczce, co skutkuje zabiciem jego ojca. Opuszcza rodzinne strony, aby doskonalić się jako uzdrowiciel. Sądzi, że za zasadzką stoi okrutny król Ardenu - Gerard. Jenna pracuje na kopalni. Przybycie króla Gerarda zmienia jej życie i nastawienie do świata. Dodatkowo tajemnicze znamię na karku nie daje jej spokoju. Ich losy splatają się na ardeńskim dworze. Czy uda im się zemścić na Gerardzie?


Opinia:


Bardzo sceptycznie podchodziłam do tej książki. Tyle recenzji, że książka jest słaba, i że w ogóle Szklany tron tylko gorszy. Wolałam siedzieć na blogach i czytać takie recenzje, niż sama się przekonać czy może jednak mi się to spodoba. Dlatego lubię coś co się nazywa "deadline" oraz "nie ma nic za darmo", które zmusiły mnie do przeczytania tej książki.


Może zacznę od okładki. Rzadko to robię, ale tutaj muszę nadmienić, że okładka to jest w ogóle cudo. Aha, muszę zaznaczyć że nienawidzę Szklanego tronu i już. I tak będzie, więc dla mnie to co widzę teraz jest lepsze. Po pierwsze skrzydełka książki są mega bo wcale nie czuje się, jakby książka była w miękkiej oprawie. Ba! Nawet papier z którego zrobiono okładkę trudno jest zgiąć. Poza tym najważniejsze - prościutki brzeg. Niezłamany. Ja jak czytam muszę to robić wygodnie, więc gdy mam w ręku książkę w miękkiej okładce grzbiet zawsze woła o pomstę do nieba (nie bijcie). A tu? Rozginam książkę a grzbiet nic. Jak z betonu. Szacun. Dodatkowo lśniąca okładka 💗


"-Umrzeć jest łatwo, magiku. - Taliesin pogładziła go
po głowie. - Utrzymać się przy życiu to prawdziwe
wyzwanie."


Ale dość już o okładce, przejdźmy do ważniejszych rzeczy. Ja się po prostu boję do tego przyznać teraz, żeby mi nikt nie napisał, że wydaję dobrą opinię, żeby wydawnictwa chciały ze mną współpracować... Nie. Ta książka naprawdę była fajna. Czytam w międzyczasie Drogę królów i mam porównanie książek fantastycznych. Drażni mnie w tej cegle od Sandersona, że nie zawsze wszystkie nowe słowa, postaci, zwierzęta i whatever są wyjaśnione. I zamiast zaznaczać super cytaty, to zaznaczam kto jest kim i gdzie się pojawił po raz pierwszy. A i tak mało z tego czaję. Tutaj autorka każde nowe słowo bądź inne rzeczy wyjaśnia nam od razu, tak że nie czujemy się imbecylami, że nie ogarniamy o co chodzi.


"-(...) Myślę, że Tourant był głupi. Dla nas to lepiej,
że wpadł do rzeki, zanim zdążył się rozmnożyć."


Wiele opinii głosi, że w tej książce nie ma akcji. No muszę to przyznać, nie znajdziecie tu bitew niczym w Grze o tron (chociaż wybuchy czasem są, no i są smoki). A to tylko dlatego, że jest to raczej książka oparta na intrygach, na podstępach i knuciu przeciwko złemu królowi. Zaskoczyło mnie zakończenie. Nie wiem czy pozytywnie. Typowy happy end, więc zastanawiam się jak autorka pociągnie kolejną część i co tam wymyśli.


Biorąc książkę do ręki wiedziałam, że to młodzieżówka. Sobie myślę, że jak mi dadzą wątek miłosny jak w Szklanym to tym walnę o ścianę i na tym się skończy. A tu proszę ja Was, żadnych zbędnych myśli czy kocha czy nie kocha. Jest dwoje ludzi (czy tam nastolatków), jest pożądanie, są pocałunki, jest coś więcej i tyle. A nie rozmyślania czy on mnie jeszcze kocha czy... W każdym razie OMG. Ale czego o mnie nie wiecie? Uwielbiam seriale wenezuelskie oglądać. A wątków romantycznych w książkach nie cierpię. Nie pytajcie dlaczego, bo nikt Wam nie odpowie 😀


"- Nadziei nie da się ujarzmić regułami ani wcisnąć
pod but przykrych doświadczeń. To błogosławieństwo
i przekleństwo zarazem. (...)"


Ogólnie, żeby nie było tak cukierkowo... Wiele jest w tej książce nawiązań do Szklanego i Gry o tron. Nawet do naszego świata (np. Zatoka Bastońska - pewnie niedaleko Bostonu). Mnie to natomiast nie przeszkadzało, ważne żeby lekko się czytało. [Częstochowskie rymy na propsie 😀] Mało rozbudowany świat, ale już wyżej wspomniałam, że jeśli o mnie chodzi to w prostocie siła.



Ocena: 7,5/10


I teraz najważniejsze, książkę z czystym sercem polecam. Nie znajdziecie tu pościgów na koniach i mordobić. A nie, czekaj, mordobicia były. Pościgów nie było... Znajdziecie tu intrygi i smoki i magię i w ogóle inne  fajne rzeczy. Nie polecam, gdy ktoś musi w książce mieć akcję od pierwszej do ostatniej strony oraz uwielbia super rozbudowany świat stworzony od podstaw. Ogólnie książka lekka, idealna na te upały (bo nie trzeba tyle myśleć co przy Drodze królów!).



Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Moondrive!




Mon.


Nie będę pytać czy czytaliście skoro jutro premiera, a więc kto czytał - zapraszam do komentowania! 😀


piątek, 11 sierpnia 2017

Kiedy ja to przeczytam?! - bookhaul #4 (lipiec/sierpień 2017)



Hej!


Noooo nie powiem, pokaźny stosik mi się nazbierał. Największy jednak ostatnio, więc bez zbędnych przedłużeń zapraszam na bookhaul! 💗





A oto zdobycze lipca i sierpnia z bliska:



  • Cinda Williams Chima - Zaklinacz ognia 

Tak, książka nieujęta na zdjęciu wyżej (cóż za przeoczenie!). Powód jest tylko jeden - czytam ją w tym momencie i w ogóle wyszło mi z głowy, że istnieje. Czy to dobra wróżba dla recenzji? Zobaczymy. Książkę otrzymałam przy współpracy z Wydawnictwem Moondrive. Dziękuję za zainteresowanie moim blogiem! 💗 Cieszę się bardzo, bo to pierwsza moja współpraca z wydawnictwem. 






  • George R.R. Martin - Gra o tron

Piękne ilustrowane wydanie. Od kiedy zobaczyłam je w Matrasie stwierdziłam, że muszę je mieć. Tylko kiedy wyjdą ilustrowane wydania kolejnych części? Jak coś wiecie na ten temat to piszcie w komentarzach!




  • Donna Tartt - Tajemna historia



Kolejne piękne wydanie 💗 Powiem szczerze, że nie lubię książek z obwolutą, bo toto spada i w ogóle... Ale do tej książki pasuje idealnie. Poza tym muszę ją szybciutko przeczytać, bo ciekawa treści jestem ogromnie!




  • Neil Gaiman - Amerykańscy bogowie

Muszę tę książkę przeczytać w sierpniu, bo serial podobno jest dobry, a ja nie obejrzę jak nie przeczytam! 😨 Straszne. Problemy XXI wieku. No i w ogóle - okładka 💗




  • Stieg Larsson - Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet, Dziewczyna, która igrała z ogniem, Zamek z piasku, który runął

Podobno cała trylogia jest świetna, ja czytałam pierwszą część, ale chętnie sobie ją przypomnę. Poza tym jak widzę tytuły, w których jest zawarte słowo "który" od razu widzę trylogię Larssona i zgapianie. Nie wiem, tak po prostu mam 😀








  • Katherine Webb - Angielka

Podobno fajna historia o archeologii i jakieś przygody w tle. Kupiłam ją jedynie za namową Anity z Book reviews. Zobaczymy co to wymyśliła 😀





  • Cilla & Rolf Börjlind - Trzeci głos

No kto to widział, żeby w książce nie zaznaczać, że to któryś z kolei tom serii?! Kupiłam w Auchan za 9,99, gdyż okładka mi się spodobała. O serii dowiedziałam się z internetów w domu. No cóż. Pierwszy tom ściągnę na czytnik, ale kurde nie lubię tak. Pierwszego tomu się już nie dostanie... Moja biblioteczka cierpi.







Kolejna współpraca z autorem. Książka otrzymana w lipcu i zrecenzowana już na blogu. Świetna, krótka, rozrywkowa, mało wymagająca powieść. Polecam! (link do recenzji w tytule)



  • Jane Austen - Duma i uprzedzenie

Klasyk. Nie zamierzam kupować innych książek tej autorki, chyba że mnie zauroczą. Na razie przeczytam to i zobaczymy, czy obyczajówki mi podchodzą...






  •  Stephen King - Cmętarz zwieżąt, Carrie, Chudszy, Łowca snów (cz I i II)

Dalej kupuję kolekcję Kinga. Paranoją jest podzielenie Łowcy snów na dwie części, z których jedna ma prawie 500 a druga około 200. Nie mogli to na pół dać? Chyba, że zabieg celowy i w najlepszym momencie przerwali, żeby ludzie kupili kolejną część... Hmmmm. Ale ja na razie tego nie czytam i mi to nie pasuje! 😀







  • Tess Gerritsen - Milcząca dziewczyna, Nosiciel, Ostatni, który umrze, Umrzeć po raz drugi, Ogród kości, Igrając z ogniem

Całą kolekcję już mam. Piękne niektóre okładki. Nic mi nie pozostaje jak czytać 💗









  • Remigiusz Mróz - Wotum nieufności; Trawers (cz. II); Behawiorysta (cz. I i II); Parabellum: Prędkość ucieczki, Horyzont zdarzeń, Głębia osobliwości (cz. I)


Prenumerata. Jak na razie muszę skończyć z Chyłką i dopiero wezmę się za kontynuację Ekspozycji, a potem to nie wiem 😀 Doba ma zdecydowanie za mało godzin! Jeśli chodzi o Wotum to kupione oczywiście w Biedronce. 









  • Książki kucharskie: Sekrety kuchni chińskiej, Sekrety kuchni włoskiej, Szybko i smacznie: ryż, Szybko i smacznie: dania na lato

Książeczki (po 60 stron) były za 4,70 na Gandalfie, więc stwierdziłam, że spróbuję. Może kiedyś zaszaleje i coś fajnego upichcę 😊









I to by było na tyle. Troszkę tego jest, nie ma co. I troszkę stron jednak też mają niektóre książki. W każdym razie już ich nie kupuję, bo nie mam miejsca. Muszę się przeprowadzić, kupić regał i dopiero 😀


Czytaliście coś z wyżej wymienionych książek? Co polecacie czytać jako pierwsze? Piszcie!



 Mon.

środa, 9 sierpnia 2017

Immunitet - Remigiusz Mróz (27/2017)



Hej!


Jak tak patrzę to nieźle mi idzie to wyzwanie na 2017 rok. Jak dotąd 27 książek. Dla mnie to sukces biorąc pod uwagę, że na przykład rok temu nie przeczytałam chyba żadnej książki. Fajne są takie zmiany. Jak dobrze pójdzie to następny post będzie postem niespodzianką. Ale nie zapeszam, bo to dla mnie wielki sukces, a jeszcze nic nie doszło i nie przeczytałam (to się teraz możecie domyślać o co chodzi 😀)... Ale dzisiaj przejdźmy do recenzji kolejnej części opowiadania o Chyłce i Zordonie. Tym razem na tapecie Immuniuniu Mroza. Dla niewtajemniczonych czym jest immuniuniu - zachęcam do obejrzenia filmiku na YT.






"- Chyłka? - zapytał.
- Niektórzy twierdzą, że raczej odchyłka."



Zarys fabuły:


Do Chyłki zgłasza się kolega sprzed lat. Jest nim najmłodszy w historii sędzia Trybunału Konstytucyjnego. Został oskarżony o zabójstwo człowieka, o którym nigdy nie słyszał. Prokuratura jednak ubiega się o uchylenie immunitetu dla sędziego. Chyłka podjęła się tej sprawy, jednak zaczyna dostawać tajemnicze wiadomości od nieznanej osoby lub osób.



" - Bzdura - skwitowała. - W tym kraju ostoją mocy
jest Pudzian, a trwałości Ibisz."



Opinia:


Po książkę sięgnęłam, gdyż się za Mrozem stęskniłam. Jak wiecie musiałam sobie troszkę przerwy zrobić od ostatniej Rewizji, w której to autor popłynął z wątkiem obyczajowym. W czwartej części o superprawnikach pan Remigiusz się postarał. Zdecydowanie mniej jest życia prywatnego bohaterów, a więc ja będę to chwalić po wsze czasy. ALE! Był pewien problem z zakończeniem. Mianowicie chodzi o to, że należę do różnych grup o książkach na facebooku. W jednej z nich odbywała się dyskusja apropo Inwigilacji i pewien osobnik płci żeńskiej nie omieszkał zaspojlerować mi zakończenia książki dotyczącego życia prywatnego Chyłki. No całe szczęście i wielkie dzięki, że pani mi nie zaspojlerowała całej książki [i tu niecenzuralne słowo]. Łaskawie... Grupy książkowe na FB to ZUO!



"Kiedyś żyło się od zbiorów do zbiorów,
dzisiaj od case'a do case'a."



Dobra. Żale spłynęły... 😂 Humor Chyłki jak zawsze świetny, a teksty dobitne. Akcja pędzi od pierwszych stron. Jeśli chodzi o uczucia odnośnie Sendala (oskarżonego sędziego)... Może to być spojler więc kto czytał to czyta dalej, a kto nie to niech nie brnie: Nienawidzę gościa za te walki psów. Mam kota, uwielbiam też psy i jak przeczytałam jak się to odbywa to wyrwałabym nogi z du** takim ludziom. Albo niech sami ze sobą walczą na śmierć i życie, a nie biedne zwierzęta... Ale jak to mówią najgorszym ze zwierząt jest właśnie człowiek. KONIEC SPOJLERU. Chyba jednak o to chodzi, żeby książka wywoływała jakieś odczucia, więc autorowi się udało.


"- Ale Segal znał wschodnie sztuki walki - dodał 
Kordian. - Ci dwaj mogliby takie sceny odgrywać 
co najwyżej w "Ojcu Mateuszu"."


Kolejna książka Mroza, którą czyta się z przyjemnością. Nie ma się o niej specjalnego zdania, bo utrzymuje poziom poprzednich tomów. Więc jak utrzymuje ten poziom to jest po prostu dobra i wiemy czego się można spodziewać. (Ok, zapomnijcie o Rewizji 😀) W każdym razie Immunitet był sympatyczny. Muszę jednak przyznać, że sprawa, którą zajmowali się Chyłka i Zordon nie była jakaś powalająca i zaskakująca. Bardziej w książce podobała mi się ich współpraca, sposób w jaki dochodzą do prawdy, niż sama sprawa. Jest kilka ciekawych wątków i wydarzeń w książce, także na nudę narzekać nie można.


Ocena: 8/10


Książkę jak najbardziej polecam: przede wszystkim fanom Mroza, wszelkiej powieści prawniczej i fanom Grishama. A co ma do tego Grisham? Bo jest gorszy od Mroza (subiektywnie oczywiście). Po Raporcie pelikana przestałam czytać jego książki, a Mróz ciągle mnie "interesuje" 😀 To musi o czymś świadczyć. Nie polecam książek o Chyłce osobom, które nie lubią ciętego języka u głównych bohaterów (czyli standardowo).



Czytaliście Inwigilację? Co sądzicie? Piszcie!




Mon.

piątek, 4 sierpnia 2017

Podsumowanie lipca i plany czytelnicze na sierpień 2017


Hej!


Dawno nie było na blogu podsumowań i planów. Miałam robić dwa oddzielne posty, ale po co przecież, leniwym się jest a nie bywa. Cud, że jeszcze książki czytam 😂 A tak serio to naprawdę było cienko w lipcu, ale plany na sierpień są. Zapraszam! 


PRZECZYTANE W LIPCU:







Tak, to jedynie udało mi się przeczytać podczas urlopu. Niestety opalając przód nie da się czytać, tym bardziej gdy chce się opalić szyję. Właśnie w momencie pisania tego przyszła mi genialna myśl. Audiobooki. Ale po co mieć taką genialną myśl wcześniej?! Yhhhh. Co do Misery to super książka Kinga, mam nadzieję, że cała kolekcja mnie nie zawiedzie.



























Żałuję, że straciłam na to swój cenny czas. Więcej w recenzji (link w tytule).








Bardzo fajna książka o mieszkańcach pewnego osiedla. Idealna na lato i na urlop, żeby się myśleniem nie przemęczyć. Dodatkowo druga współpraca, więc propsy dla bloga 💗



























PLANY CZYTELNICZE NA SIERPIEŃ:

Mój mężczyzna podjął pracę stateczną 8:00-16:00 w dni robocze, a ja mam dziwne zmiany i dziwne dni wolne, tak więc mam szczerą nadzieję, że nie będę się lenić, gdy będę miała spokój tylko będę czytać (lub blogować). A co będę czytać? A oto propozycje:


  • Droga królów - Brandon Sanderson





Tak. Kiedyś muszę to przeczytać.


































  • Immunitet - Remigiusz Mróz





Jestem w połowie, fajna historia jak na razie. Przynajmniej tutaj jestem pewna, że ją przeczytam 😀






























  • Skalpel - Tess Gerritsen




Troszkę odpuściłam sobie thrillery medyczne, ale mam nadzieję wrócić.

































  • Amerykańscy bogowie - Neil Gaiman





Bo wreszcie chciałabym zacząć oglądać ten serial!!! Agrrrr! No, ale najpierw muszę sobie ją przykupić 😀 Btw. piękne wydanie. Okładkowa sroka się kłania.






























Chciałabym tu dać więcej książek, ale wolę się pozytywnie zaskoczyć niż biczować, że czegoś nie osiągnęłam. 


A Wy co czytacie w sierpniu? I jaki jest Wasz wynik za lipiec? Piszcie!


Mon.