poniedziałek, 13 marca 2017

Tylko martwi nie kłamią - Katarzyna Bonda (9/2017)


Hej,

dzisiaj mam dla Was recenzję drugiego tomu "przygód" Huberta Meyera, psychologa śledczego, czyli książkę Tylko martwi nie kłamią Katarzyny Bondy.



Już na początku mamy coś co nas ma zainteresować. I teraz uwaga, jeśli nie lubicie przekleństw to omińcie ten fragment. Otóż na początku jakiś gruby, stary ciul daje papiery rozwodowe swojej żonie, która (nawiasem mówiąc głupia dzida) dalej jest mu usłużna niczym muzułmanka. On patrzy na nią, i stwierdza, że się postarzała i roztyła, a ten gruby ciul oczywiście bożyszcze nastolatek - myślałby kto. No nienawidzę takich relacji, jak widzicie zresztą. Wkurza mnie takie coś niemiłosiernie. Laska wpatrzona w kolesia, który ją leje i równa z błotem. Zero szacunku do siebie. Na szczęście karma wraca. No ale wróćmy do książki....


Zarys fabuły:

Owy pan zostaje zamordowany w kamienicy przy ulicy Stawowej w Katowicach. Dla niemiejscowych wyjaśniam - jedna z głównych ulic Katowic, naprzeciwko Dworca PKP. Dlaczego to takie ważne? Ano dlatego, że nikt nic nie wie, nikt nic nie widział, a jednak w centrum Katowic zamordowano barona śmieciowego (zajmował się recyklingiem) i przy okazji skradziono kilka rzeczy. Sprawą zajął się przez przypadek Hubert Meyer, znany nam z pierwszego tomu cyklu. W morderstwo jest zamieszana terapeutka barona, który to leczył się na uzależnienie od seksu. Mamy tu też zbrodnię sprzed 17 lat. Czy w jakiś sposób się łączą?


Opinia:

Fajne jest to, że akcja tej książki toczy się w Katowicach, gdzie mieszkam. Kojarzę komendę, osiedle Paderewskiego, Stawową 😁 W ogóle utożsamiam się z torbą z Ikei, srebrnymi lanosami i innymi takimi... Wiem, że i tak nie zrozumiecie 😉 W każdym razie czytałam, bo było tam coś "mojego". Podobało mi się również zawarcie gwary śląskiej. Mimo, że pomagał mi słowniczek na dole, bo nic nie rozumiałam, to fajnie było się czegoś nowego nauczyć. Ogromny plus dla Bondy za opis historii Katowic, tym bardziej, że nie jest stąd. Wiele się dowiedziałam o tym mieście - super.

I na tym się kończą plusy. Zdecydowanie, tę historię można było napisać na 400 stronach, a nie na 600. Męczyłam się. Zagadka fajna, nieprzewidywalne zakończenie, ale przeważało uczucie przygniecenia przez to tomisko. Wątków miłosnych nie lubię, ale tu mi tak bardzo nie przeszkadzał. Tak samo jak "wątek Grejowski" (wiecie o co chodzi)... Historia nie porywa. Pod koniec się tak męczyłam, że w sumie nie chciałam poznać zakończenia, ale stwierdziłam, że będę uparta.

Muszę zaznaczyć, że drugi tom jest całkowicie oderwany od pierwszego. Chyba bardziej podobała mi się wieś nad Bugiem niż Katowice, może dlatego, że mała wieś ma swój swojski klimat 😀 Trzeci tom wraca na wieś podobno i mam nadzieję, że będę bardziej przekonana do historii Meyera. Poza tym mam nadzieję, że książki z Saszą nie będą takie rozwlekłe jak ta. Nadzieja nadzieją. Boję się po prostu bo Okularnik do cienkich nie należy... Przeczytam Florystkę bo uparłam się, że jak zacznę jakąś serię to ją skończę. Ale Tylko martwi nie kłamią mnie nie porwała. Amen.



Ocena: 7/10

PS. Nie mam pomysłu za jaką książkę się wziąć... Ale chyba Raport pelikana wygra... No chyba, że macie dla mnie jakieś propozycje! Najlepiej fantastyka, ale krótsza niż te 600 stron, please 😁


Pozdrawiam,

Mon.

6 komentarzy:

  1. Przy "Pochłaniaczu" jest ten problem, ze można się wciągnąć dopiero na ostatnich 200 stronach, ale "Okularnik" jest zdecydowanie lepszy:)

    Z serii o Meyerze na razie przeczytałam tylko "Sprawę Niny Frank", która bardzo mi się spodobała. Wypadałoby się zabrać za drugi tom:D
    Pozdrawiam!
    http://krainamola.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na ostatnich 200 stronach powiadasz? Hmmmm... OK :D Zabierz się za drugi tom o Meyerze, ale tak jak napisałam w poście - nie spodziewaj się fajerwerków :D

      Usuń
  2. Nadal nie przeczytałam ani jednej książki Bondy. A i zarys tej raczej nie przekona mnie do sięgnięcia po jej twórczość. Nie moje klimaty, zresztą w ogóle nie jestem fanką kryminałów. A o facetach lejących żony w ogóle nie mogę czytać. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może Pochłaniacz i seria z Szaszą będzie lepsza :D Wtedy na pewno o tym napiszę :P

      Usuń
  3. Doskonale rozumiem twoje odczucia odnośnie początku książki, sama też nie znoszę tego typu scen. Zbyt duże natężenie nerwów...
    No cóż, na razie po książkę raczej nie sięgnę, bo w większości wyłamuje się z mojego targetu, ale kto wie, może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bonda! Zdecydowanie jest ostatnio numerem jeden jeśli chodzi o książki, które chcę przeczytać. Zamierzam usiąść do Pochłaniacza jak tylko skończę to, co teraz czytam!

    aga-zaczytana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy. Będzie mi niezmiernie miło, gdy zostawisz coś po sobie :)