Hej!
Książka za 4,99? To musi coś oznaczać. W tym przypadku oznaczało to jedno - MASAKRĘ. Zapraszam do recenzji Honoru i zbrodni Adama Podlewskiego 😉
Zarys fabuły:
Albert Wieluszycki ginie na rogatkach Warszawy. Podejrzany był o przemyt alkoholu, co próbują zatuszować władze miasta. Rozwiązania zagadki podejmuje się Tomasz Żubrowski i Jacek Olszewski - byli szwolażerowie. Niestety Żubrowski ginie w pojedynku i Jacek sam musi zająć się rozwiązaniem zagadki dla księcia Konstantego, a jak się ma okazać, nie będzie to łatwe...
Opinia:
Powiem Wam, że męczarnia straszna. Już miałam ją rzucić w kąt po 200 stronach, czyli jakiś 2/3 książki, ale jako że mam zapędy sado-maso (hahahaha 😂) to się mordowałam, ale skończyłam. Sytuacja identyczna jak przy Koronie w mroku pani Maas.
Może zacznijmy od plusów. Piękna okładka - staloryt pochodzący z jednego z dzieł Leonarda Chodźko - wprowadza nas nieco w okres, w jakim odbywają się wydarzenia w książce. Fajny klimat, XIX-wieczna Warszawa, mrok, zima, zabójstwo. Troszkę mi to przypominało serial Belle Epoque. Narracja prowadzona w języku z tamtych czasów pozwala fajnie się wczuć w ten klimat. Pojawił się też wątek z masonerią - a ja od czasu Browna uwielbiam o tym czytać. Na końcu każdego rozdziału pojawiają się ciekawe wstawki - doniesienia porządkowe dostarczane księciu Konstantemu o tym co się dzieje w Warszawie. Pojawiają się tam zabawne i ciekawe informacje, czasem wraz z odpowiedzią lub rozkazami księcia. W ogóle humor wypowiedzi i sytuacji na wielki plus. Akcja gdy już zaczyna się robić wartka (potem się dowiecie co oznacza tu słowo "już"), jest fajnie poprowadzona, można się wciągnąć w historię.
" Każdego twardziela można było złamać,
ale ignoranta należało najpierw nauczyć strachu"
I to by było na tyle. Od 100 do 200 strony to była jakaś okropność. Całość wydawała mi się mało spójna. Milion wątków, w których można się pogubić. W sumie to można czasem odnieść wrażenie, że nie wiadomo o czym się czyta i o co chodziło autorowi. Kanibale, balony, Napoleon, morderstwo, a ogólnie chodzi o przemyt wódki do Warszawy... Sami widzicie - coś tu nie gra. Uwielbiam kryminały, dlatego sięgnęłam po ten z gatunku historycznych. Chciałam zobaczyć, czy ta historia w tle mnie urzeknie. No niestety, ale chyba szybko po ten gatunek nie sięgnę. Dodatkowo zawarte w książce niektóre słowa używane w tamtych czasach po prostu nie są wyjaśnione, a wiadomo, jak się czegoś nie rozumie to się od razu zniechęca. Przecież nie będę ślęczeć przy googlach i szukać ich znaczenia, żeby zrozumieć treść - chyba nie o to chodzi w czytaniu książek (nie mówię o podręcznikach, bo to już inna sprawa 😀). Przydługawe opisy niczym w Nad Niemnem skutecznie odwracają uwagę od książki, a skupiają na facebooku. Oprócz tych wartkich KILKU akcji, cała reszta to niekończące się, ciągnące się i w ogóle wszystko się flaki z olejem. Jeśli chodzi o rozwiązanie zagadki... Przez to ciągnięcie się mało zapamiętałam z tamtych wydarzeń, a więc odnalezionego sprawcę też mało pamiętam, także zaskoczenie żadne.
"Piekło jest zimne. Ba, mroźne."
Ogólnie nie polecam tej książki. Dłużyło mi się, męczyłam się z nią i w sumie na siłę ją dokończyłam, bo chciałam zobaczyć czy coś lepszego mnie spotka jeszcze przy tej lekturze. No niestety, jako całość książka dla mnie na NIE. Nie polecam, nie warto się męczyć. Są lepsze książki do poczytania 😊
Ocena: 5/10
Wiecie co? Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że nie mam biblioteczki, więc część książek leży u mnie na biurku (m.in. King, Mróz, Mitchell). Czytam męczącą książkę, a te świetne patrzą na mnie z biurka... Od razu chciałoby się wszystko rzucić w kąt, czytać się nie chce, recenzji na blogu też nie ma... Okropności!!! 😀
A Wy męczycie się do końca z jakąś książką czy dajecie sobie spokój, bo szkoda życia? Piszcie!
I na koniec mądry cytat z książki:
" I nie ma powrotu, bo kto umarł, ten nie żyje" 😂
Mon.
Polak piszący książkę pod tytułem "Honor i zbrodnia" - to nie może być dobre :)
OdpowiedzUsuńEhhh. Ja głupia, nie skapnęłam się w Biedrze ;(
UsuńTeż kilka razy nabrałam się na tanie książki o zachęcającym opisie. Przeważnie je dokańczam, chociażby po to, żeby móc je obsmarować na blogu, ale kiedy druga część serii też zaczyna się słabo to już się nie męczę, tylko rzucam w kąt.
OdpowiedzUsuńBardzo dobre podejście :)
Usuń