środa, 19 lipca 2017

Misery - Stephen King (24/2017)



Hej!


Wróciłam z urlopu to od razu do pracy. No bo jak inaczej... 😒 Dodatkowo jakoś weny na pisanie postów nie mam. I na czytanie też. Chyba jeszcze po urlopie nie odpoczęłam... Ale jak możecie zauważyć, plany czytelnicze - planami. A tu się napatoczyło Misery Stephena Kinga. Byłam tak ciekawa tej książki (wszyscy polecajO), więc musiałam się wreszcie z nią zapoznać. Myślę, że to będzie ciekawy post, bo obejrzałam też ekranizację i postaram się troszkę te dzieła porównać 😀






Zarys fabuły:

Paul Sheldon to autor bestsellerowych romansideł o Misery Chastain. Postanowił jednak się od niej uwolnić i uśmiercił swoją bohaterkę w ostatnim tomie. Pojechał to uczcić (%%%). Jadąc pijany podczas śnieżycy stracił panowanie nad swoim autem i uległ wypadkowi. Przytomność odzyskał w domu Annie Wilkes, swojej zagorzałej fanki. Szybko okazuje się, że Annie nie jest do końca normalna i Paul zdaje się być w niebezpieczeństwie. Tym bardziej, że uśmiercił jej ulubioną bohaterkę.



"Może i są gnomy. Może i są elfy, ale Bóg
pomaga tym, którzy sami potrafią sobie radzić"


Opinia:

Dawno nie czytałam nic Kinga. Nie wiem, Mróz mnie jakoś tak dopadł i inni 😁 Cieszę się jednak niezmiernie, że zaczęłam kolekcjonować te piękne wydania od Albatrosa. Uwielbiam jego styl pisania i w ogóle całokształt.

Muszę przyznać, że na początku mnie nie wciągnęło. Dopiero kiedy zaczęło się okazywać, że Annie nie jest normalna i ma napady złości i wściekłości... Plus te wszystkie informacje o jej przeszłości - wtedy zaczęło mnie to interesować. Psychodeliczna opowieść przeplata się z myślami uwięzionego Paula. Świetnie rozegrane.


"Sztuka polega na trwałości wspomnień"


Annie zmuszała Paula do różnych rzeczy. Robiła mu krzywdę. Chyba nie powinnam o tym pisać bo to spojlery... Ale musicie mnie zrozumieć, bo dalej jestem w szoku po przeczytaniu tej książki, że można być tak nienormalnym.


Ocena: 8/10

Pomimo złego początku (nudnawy, ale trzeba czytelnikom wytłumaczyć o co chodzi), wciągnęłam się w historię zwariowanej (mało powiedzianie) Annie i biednego Paula. Polecam więc książkę wszystkim fanom Kinga i powieści psychodelicznych o bohaterach niezbyt normalnych. Jak ktoś ma słabe nerwy to zdecydowanie nie polecam.



Film a książka:

Jeśli chodzi o film... Powstał w 1990, więc jest dość stary. Aktorzy rodem wyjęci z filmów z lat 70., więc ja nie wiem jak oni to zrobili. Zdziwiło mnie to, że aktorka grająca główną bohaterkę dostała oscara za tę rolę. W życiu bym nie pomyślała - domyślcie się dlaczego 😀

Film delikatnie odbiegał od wydarzeń przedstawionych w książce. Szczególnie (UWAGA SPOJLERY!!!) jeśli chodzi o wyłamywanie Paulowi nóg (czy też ucinanie jednej z nich) lub odcinanie kciuka. Różnice też pojawiły się w wątku policjantów zainteresowanych zaginięciem autora. W książce nie był tak rozwinięty, natomiast pojawiła się większa ilość policjantów (no i to jeżdżenie kosiarką po głowie). Film zdecydowanie gorszy niż książka. Może dlatego, że swoje lata świetności ma już za sobą.

Więcej ciekawych rzeczy dzieje się w książce, więc to ją zdecydowanie bardziej polecam. Tym bardziej, że ważne okazują się przemyślenia Paula. Filmu możecie nie oglądać, no chyba, że ktoś bardzo chce 😀



Mon.

3 komentarze:

  1. Filmu nadal nie oglądałam, ale książka mnie zachwyciła. Była genialną lekturą. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak bardzo chcesz to obejrzyj, ale jeśli nie lubisz starych filmów to pozostań przy przeczytanej książce :D

      Usuń
  2. Także ostatnio czytałam "Misery" i jestem bardzo zadowolona. Lektura ciekawa, momentami wręcz przerażająca. Opisałam ją u siebie, zapraszam
    http://zmojejbiblioteki.blogspot.com/2017/07/misery-stephen-king.html

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy. Będzie mi niezmiernie miło, gdy zostawisz coś po sobie :)