czwartek, 2 listopada 2017

Amerykańscy bogowie - Neil Gaiman (33/2017)


Hej!



Dzisiaj post z serii SERIAL CZY KSIĄŻKA. A może ani to ani to. Pierwsze co muszę przyznać tej książce - wydanie jest przepiękneeee! 💗 Przednia okładka się palcuje trochę, ale da się z tym żyć. Ale my chyba tu nie tylko o tym. Treść jest najważniejsza. A jak z tą treścią? Zapraszam do czytania. 😊



Zarys fabuły:


Cień siedzi w więzieniu. Na kilka dni przed wyjściem dowiaduje się o śmierci swojej żony. Wracając do domu poznaje Wednesdaya, który wie o nim wszystko. Proponuje mu pracę. Sceptycznie nastawiony Cień zgadza się jednak na podjęcie współpracy. To będzie dla nich długa droga przez Stany...


"- Nie nazywaj człowieka szczęśliwym, póki żyje (...)"


Opinia:


Cóż mogę powiedzieć o plusach książki.... Otóż na pewno jest to okładka. Iiiii ostatnie 30 stron. Tak. I to by było na tyle akcji. Akcja w tej książce to ostatnie 30 stron. Natomiast motyw z obrabowaniem banku przez Wednesdaya i Cienia? Majstersztyk. Sama bym tego lepiej nie wymyśliła. To był plus tej książki. Kolejny to rozdział zaczynający się na stronie 323 w/w wydania. Opisuje ile cierpienia jest na świecie, ale nie może nas to za bardzo obchodzić, bo jednak na swój sposób chcemy być szczęśliwi. Trochę pożałujemy tych którym się nie udało, ale w spokoju jemy obiad z rodziną. Bardzo dobitny i prawdziwy tekst, dający do myślenia, zupełnie inny od tej całej wartkiej akcji...



"Tak właśnie żyjemy: rozmawiamy, poruszamy się, funkcjonujemy
dzień za dniem, nieczuli na ból i cierpienie innych. Gdyby się do nas
przebiło, okaleczyłoby nas albo przemieniło w świętych,
ale zwykle go nie czujemy. Nie możemy na to pozwolić."



Nie rozumiem zachwytu nad książką. Toż to nudne jak flaki z olejem. Uwierzcie mi, że dla mnie spanie w ciągu dnia to strata czasu i mój organizm nie robi takich rzeczy. A tutaj - przeczytałam 5 stron (dosłownie) i spałam jak zabita. I tak kilka razy. W międzyczasie przeczytałam książkę Menkella i zaczęłam Cherezińskiej, dlatego tak długo Amerykańscy bogowie  wisieli mi na blogu w "Teraz czytam". Męczyłam tę książkę i w sumie gdyby nie serial, nic do momentu pisania tej recenzji bym nie pamiętała. Akcja się wlokła... Ja usypiałam. Nic mnie tam nie porwało. A propos porwań. Był tak wątek o porywaniu dzieci. Znikały i nikt nie wiedział gdzie. Zapowiedź z tyłu mówi nam, że to będzie dość ważna część książki. Ta. W jednym rozdziale trochę o tym kto i jak się zagubił, a na koniec książki, że jakoś cudownie Cień wpadł na rozwiązanie zagadki. Wsio. No przecież ludzie, dajcie żyć. Wydanie jest piękne, ale tak mnie umęczyła ta książka... Tak żałuję, że pomyślałam w ogóle żeby ją kupić... Masakra.


Ocena: 5/10


Nie polecam książki. Tyle. Szkoda czasu według mnie. To ona spowodowała, że przestało mi się chcieć w ogóle czytać... Miesiąc mnie nie było na blogu... To mówi samo za siebie.




Książka czy serial?


Jako, że książka jest do bani - serial może być tylko lepszy. Nie wiem co produkcja serialu brała, ale ja czytając tę książkę, w życiu nie wyobrażałam sobie czegoś takiego, co oni pokazali. W każdym razie powinni się podzielić tym z czytelnikami książki. Na pewno pomoże. Co do serialu - przystojny pan Cień 😀






Aktorzy są dobrze dobrani. Wszystkie efekty specjalnie też jak najbardziej na plus. Bardzo podobał mi się odcinek pokazujący związek Laury i Cienia. Jej życie, gdy Cień był w więzieniu, i życie po życiu. Jeśli jednak chodzi o całość - szału nie ma, bo jednak jest to na podstawie książki, a książka mi się nie podobała... Może obejrzę drugi sezon, może nie. Mam mieszane uczucia. Nie mam pojęcia czy Wam polecić ten serial... Trochę dziwny, ale może Wam się spodoba. Decyzja należy do Was. Niestety, ja nie będę z niecierpliwością czekać na kontynuację. Jest dużo lepszych seriali do obejrzenia.


Już niedługo na blogu będzie przedpremierowa recenzja, wyczekujcie! 😁



Mon.


Czytaliście książkę? Oglądaliście serial? Jak wrażenia? Piszcie!



6 komentarzy:

  1. Tym razem zapamiętam tytuł książki z jednej przyczyny, by się w nią przypadkiem nie zaopatrzyć.

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie Ci Amerykańscy Bogowie tak stoją na półce i się patrzą, obiecałam sobie własnie że najpierw przeczytam książkę a potem zobaczę serial i oczywiście cała ja - nie przeczytałam książki i nie widziałam serialu. Może w przyszłym życiu. Bardzo lubię Gaimana, wolałabym się nie zawieźć :(

    booklicity.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie przeczytasz to się nie dowiesz. Skoro lubisz jego twórczość to może Ci sie spodoba. Ja chyba kupię jedynie Mitologię nordycką i na tym skończę z tym panem :D

      Usuń
  3. Mam na półce i bardzo mi się podobała. Książka, przy której naprawdę trzeba myśleć i się skupić, żeby zrozumieć, co autor chce przekazać. Nie wspominając o tym, że miałam niezłą rozrywkę, wykopując kolejnych bogów w internecie i sprawdzając, czy faktycznie tacy istnieli w wierzeniach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z myśleniem u mnie wszystko ok, a po 5 stronach spałam... Jeszcze żadna książka nie była dla mnie takim usypiaczem. Ba, nawet w życiu mi się to nie zdarzyło! Ja książki niestety nie polecam ;)

      Usuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy. Będzie mi niezmiernie miło, gdy zostawisz coś po sobie :)