Hej!
Dziś recenzja 1 tomu cyklu Pod sztandarem Dzikiego Kwiatu, czyli Królów Dary Kena Liu. Niedawno wyszła 2 część, więc stwierdziłam, że może warto pierwszą przeczytać. Tym bardziej, że jak wspominałam w ostatnim bookhaulu, kosztowała całe 12,50 zł na mestro.pl. Niestety teraz kosztuje więcej, z wiadomych przyczyn. Chcecie wiedzieć co myślę o tej książce? Zapraszam do lektury 😊
"Słowa potrafiły być o wiele bardziej przekonujące,
gdy spierała je siła miecza"
Zarys fabuły:
Opowieść zaczyna się, gdy cesarzem Wysp Dary jest Mepidere, który wojnami zdobył władzę. Poznajemy wtedy młodych - Kuniego Garu i Matę Zyndu. Stali się później niejakim symbolem rewolucji, która wybuchła na Wyspach. Ludziom pod rządami Mepiderego żyło się źle, niedostatnio. Garu i Zyndu postanowili więc wyzwolić swoje ojczyste ziemie spod rządów złego cesarza. Czy rebelia się uda, co będzie dalej z naszymi bohaterami?
"Cicho braciszku. Łatwo jest dwóm mężczyznom
być sobie bliskimi jak bracia, kiedy są
biedni i nieszczęśliwi, jednak o wiele trudniej,
gdy sprawy mają się dobrze.
Przyjaciele nigdy nie są sobie tak bliscy
jak rodzina"
Opinia:
Bardzo podobała mi się mapa Wysp Dary. Szkoda tylko, że północ jest po prawej 😂 Czytając książkę zawitamy do każdego zakątka, jaki mamy rozrysowany na mapce, co się chwali autorowi. Mapa była fajna i to tyle. Świat wykreowany (albo nawet NIEwykreowany) różnił się od naszego tylko tym, że bogowie zawitali na ziemię i mieszali w życiu bohaterów. Chciałabym tu porównać Liu do Sandersona, ale czytałam tylko po jednej książce każdego z autorów, więc możliwe, że po prostu za mało wiem, więc się nie wypowiem.
W książce jest tylu bohaterów, że Liu musiał z tyłu na wklejce zrobić listę najważniejszych. MUSIAŁ, bo nikt (no, może większość czytelników) w życiu nie ogarnąłby kto jest kim i dlaczego jest wspominany... Głównie przez to, że każdy rozdział/podrozdział opowiada o kimś innym i o innych wydarzeniach. Bardzo mnie to denerwowało szczerze mówiąc. Nazwy wysp, miast + bohaterów są dziwne. Trudno było mi je zapamiętać, więc co chwilę się rozpraszałam i patrzyłam czy to miasto (czyli na wklejkę z przodu), czy to bohater (czyli na wklejkę z tyłu). Potem wracałam na strony książki i nie wiedziałam gdzie skończyłam czytać... Porażka.
"Nie tak miał wyglądać ten świat. Może nadszedł czas,
by bardowie opowiedzieli nową historię"
Zupełnie inna fantastyka od serii Szklanego tronu. Książka ma przesłanie, wiele pouczających cytatów, mądrości. Bóg, honor, ojczyzna. W tej powieści kierują się tym nie tylko mężczyźni, ale także kobiety. Ta książka uczy. Uczy pokory, uczy lojalności, odwagi, braterstwa. Przy każdej nowej postaci pojawia się ktoś, kto naprowadził ją na właściwą ścieżkę - czy to jakimiś przypowieściami, czy prawdami życiowymi. Bohaterowie popełniają tu błędy, ale starają się je naprawiać. Powieść jest specyficzna. To raczej nie jest rozrywka, jak na przykład książki Mroza, przy których można się zrelaksować i dobrze bawić. Tutaj trzeba intensywnie myśleć i pamiętać wszystkie znaczące nazwy/imiona, a na prawdę nie jest ich mało.
Właśnie może dlatego nie mogłam się w nią wciągnąć. Jakoś ostatnio raczej potrzebuję rozrywki (to pewnie przez pracę), a nie myślenia kim jest ten i ten, a gdzie to się dzieje i w ogóle te całe mądrości życiowe. Czytałam ją baaardzo długo. Wyznaczyłam sobie nagrodę za przeczytanie tej książki - czytanie Zaginięcia Mroza haha 😀 Patrzcie, do czego to dochodzi... Jakie to nagrody muszą być za przeczytanie książki 😂
Ocena: 7/10
Reasumując, nie podeszła mi ta opowieść. Są zwroty akcji, intrygi, ingerencja bogów - fajna i w sumie na tym się kończy. Zupełnie nie rozumiem zachwytów nad tą pozycją 😕 MOŻĘ kiedyś skuszę się na kontynuację, ale na razie o tym nie myślę. Mam nadzieję, że chociaż Droga Królów mnie nie zawiedzie.
Pozdrawiam,
Mon.
Kompletnie nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńRacja, po co się męczyć. Bo ja szczerze mówiąc PRZEMĘCZYŁAM tę książkę :/
UsuńJeśli miałaś taki problem z nazwami u Kena Liu, to myślę, że w "Drodze Królów" będzie to samo. Tam jest mnóstwo nazw własnych. Poza tym fantastyka ma to do siebie, że w niej nazwy są dziwne. Czasem mam wrażenie, że autorzy prześcigają się w wymyślaniu coraz to bardziej oryginalnych nazw miast czy imion. I ej, ja ogarniałam kto jest kim, i czy to postać czy miasto :) Niemniej jednak "Królowie Dary" byli męczącą lekturą i dla mnie, i mnie też denerwowało, że ciągle pojawiały się jakieś nowe postacie rozpraszając moją uwagę.
OdpowiedzUsuńJa nie ogarniałam niestety :D Nie mniej jednak nie zniechęcisz mnie do przeczytania Drogi Królów skoro już tę książkę kupiłam :D Mam nadzieję, że tam to wszystko ogarnę. Może po prostu akurat ta książka była taka męcząca.
UsuńAkurat "Droga Królów" to moja ukochana cegłówka, uwielbiam Sandersona i jego książki, a "Archiwum Burzowego Światła" to już w szczególności, więc byłoby bardzo fajnie, gdyby jednak ci podeszło :) Po prostu ostrzegam :)
UsuńLubię książki z mnogością bohaterów, gdzie trzeba naprawdę sie starać by wszystko spamiętać. To takie wyzwanie dla mojego mózgu. Jako fanka fantastyki aż głupio sie poczułam, zdając sobie sprawę , ze nigdy nawet nie słyszałam o tym cyklu. Koniecznie muszę po niego sięgnąć ;)
OdpowiedzUsuńPodobają mi sie Twoje recenzje, dodaje blog do obserwowanych licząc, ze kolejny raz mnie czymś zaskoczysz ;)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie
Czytankanadobranoc.blogspot.ie
Ja jestem z tych, których książka ma relaksować. Niestety w pracy muszę być non stop skupiona na liczeniu pieniędzy, dlatego po pracy nie chcę się zbytnio zastanawiać kto jest kim/czym :D Ale jeśli lubisz takie wyzwania, to myślę, że książka Ci się spodoba :)
Usuń